Minęło sporo czasu od ostatniego rozdziału. Nawet nie wiedziałam, że aż tyle. Byłam w szoku, jak zobaczyłam datę ostatniej publikacji. Jeśli ktoś czekał - to bardzo przepraszam za tą pauzę.
Andre obracał w dłoni nóż, który dostał od Rahzela. To nie był scyzoryk, który przydawał się do wielu rzeczy, zaczynając od otwierania piwa, a kończąc na podcięciu wrednemu sąsiadowi przewodów paliwowych. To był najprawdziwszy nóż myśliwski, z wielkim ząbkowanym i zakrzywionym ostrzem, którym wyrzynało się upolowanej zwierzynie we wnętrzności i odkrajało płaty mięsa. Miał też oczywiście pistolet. Nosił go pod szeroką kurtką, przy lewym ramieniu, jak kazał mu Rahzel. Jego nie chciał dotykać. Z jakiegoś powodu, choć była to bzdura, wydawał mu się obślizgły jak robaki.